Hej, hej! Pierwszy wpis! Jestem
podekscytowana i nie mam pojęcia, jak to wszystko w ogóle wyjdzie.
E tam, na pewno będzie fajnie!
Jestem wielką fanką tych okładek. Przepiękne! |
Trylogia o Tatianie i Aleksandrze.
Chyba każdemu obiła się o uszy, ewentualnie okładki wpadły w oko gdzieś na
półce w księgarni. Bo okładki są ładne, bardzo nawet. Ale, ale – do rzeczy.
Paullina Simons zasłynęła właśnie tą serią, w jakimś stopniu inspirowaną
historią jej rodziny. Tatiana i Aleksander podbili świat. (Tak btw, autorka
napisała też prequel, a nawet książkę kucharską z przepisami Tatiaszy – sympatycznie).
No i muszę przyznać, że mnie też
porwała pierwsza część – Jeździec
miedziany. Bardzo, ale to bardzo chciałam przeczytać drugą część.
Przeczytałam. I moje zauroczenie momentalnie zniknęło.
Ale wszystko po kolei.
O co właściwie chodzi? Ano chodzi o wojnę i miłość.
Lato 1941 roku. U nas, w Polsce,
i w większości Europy środek wojny, ale w Leningradzie pokój i, można by rzec,
beztroskie, upalne wakacje. W takich okolicznościach 18-letnia Tatiana
Mietanowa poznaje młodego, zabójczo przystojnego oficera Armii Czerwonej –
Aleksandra Biełowa. Zakochują się w sobie i mogliby żyć razem długo i
szczęśliwie, gdyby nie to, że w rodzinie Mietanowów Tatiana nie jest jedyną
zakochaną w Aleksandrze kobietą. Na dodatek Niemcy wprowadzają w życie plan
Barbarossa i dla bohaterów (i całego Związku Radzieckiego) zaczyna się wojna. A Aleksandra zaczynają prześladować widma przeszłości...
Czy Tatiana i Aleksander będą
razem? Czy przeżyją wojnę? Czy ich miłość przetrwa? Tyle pytań, tyle emocji!
Tylko że nie.
Uwaga, będzie lista żalów:
1. Pierwszym problemem Jeźdźca miedzianego (jak i reszty serii) jest przewidywalność,
straszna przewidywalność. Z początku tego tak się nie odczuwa, ale z każdą
kolejną akcją Paullina Simons uczy czytelnika, że nie ma się czego bać, i tak
ostatecznie wszystko będzie dobrze. Z czasem coraz mniej martwiłam się o życie
głównych bohaterów, bo, halo, są jeszcze dwie części, wiadomo, że przeżyją.
2. Akcja. Hmm, no właśnie. Z akcją czasem średnio
bywało. Za dużo, jak na mój gust, momentami spowalniaczy, za mało wojennego
dramatyzmu. Czy to idylliczne Łazariewo – czyli jakieś 200 stron niczego i
seksów; czy też zupełnie wyrwane z kontekstu wspomnienia z dzieciństwa Aleksandra
(co mnie w sumie nawet ciekawiło, no ale dlaczego tak brutalnie tną główną oś
fabularną bez ostrzeżenia?) czy Tatiany (to już w ogóle nudy).
3. Tatiana. Aleksander. To jak dla mnie
największy problem, tym bardziej, że to na nich opiera się calutka historia.
Dobry przykład tego, co się dzieje, gdy autor troszkę za bardzo lubi swoich
bohaterów. Cukrem pisani, gładcy, piękni, idealni do granic możliwości.
Szczególnie widać to w Jeźdźcu miedzianym,
bo trzeba oddać honor i przyznać, że pod koniec drugiej części i w trzeciej widać przemianę
Aleksandra pod wpływem wojny. I to jest bardzo ok.
Tania jest piękna, drobna, ale w
odpowiednich miejscach zaokrąglona, blondwłosa, niebieskooka, z olśniewająco białymi
zębami. Oczywiście jest niesamowicie dzielna, ale też wrażliwa. Z każdego pora
jej skóry bije dobroć. Nie ma osoby, która by Tatiany od razu nie polubiła. I
najgorsza rzecz: charakter elastycznie zmieniający się
na potrzeby danej sytuacji.
I radziecki
heros Aleksander, przystojny,
wysoki, umięśniony, męski, opiekuńczy i na dodatek z mroczną tajemnicą (brzmi, jakby był wampirem czy wilkołakiem; od razu mówię – nie jest).
Nieugięty, niepokorny. Mam nieodparte wrażenie, że Paullina Simons jest równie
zakochana w swoim bohaterze jak Tatiana.
Niestety, przez
to wszystko bohaterowie stracili moją sympatię tak szybko, jak ją zyskali, a
wątek romansowy zaczął mnie nużyć. Stanowcze NIE dla kryształowych postaci.
4. Brak porządnych, pełnokrwistych bohaterów
drugoplanowych. Właściwie przychodzi mi do głowy tylko siostra Tatiany. Reszta
jest bardzo schematyczna, płaska, definiowana przez jedną cechę. Jak tło albo
rekwizyty.
5. Dlaczego
nie dokończę trylogii (utknęłam jakoś w 1/3 trzeciej części)? Po pierwsze
dlatego, że epilog Tatiany i Aleksandra pięknie
zaspoilerował mi zakończenie całej serii (wielkie dzięki, epilogu!). Po drugie
moja sympatia do bohaterów po absurdalnych ostatnich rozdziałach drugiego tomu
spadła praktycznie do zera. Przestały interesować mnie ich losy.
Czyli co, totalny hejt?
Oczywiście, że nie, raczej rozczarowanie. Jak napisałam, Jeździec miedziany mnie wciągnął. Miło
wspominam tym bardziej pierwszą połowę książki, gdzie jeszcze nie wszystko było
tak oczywiste jak później. Wczułam się w dobrze opisany Leningrad podczas
blokady, kiedy codziennie setki ludzi umierały z głodu i zimna. Podobało mi
się także opisanie realiów życia w Związku Radzieckim i komunizmu, który
zamiast pięknym snem okazał się koszmarem.
W Tatianie i Aleksandrze było już mniej smaczków historycznego tła,
które by mnie przekonały, a niestety więcej fragmentów, które mnie w dziwny
sposób żenowały (rozmowa Aleksandra z gen. Borem-Komorowskim to mój faworyt w
tej kategorii), m. in. NIESAMOWITE zbiegi okoliczności.
W sumie jestem zła i dlatego też jestem być może za surowa. Bo ta
trylogia mogła wyjść genialnie. Epicka opowieść o miłości w czasie wojny – może
nie jakoś szczególnie oryginalnie, ale ten temat zawsze ma potencjał. Widać, że
dla Paulliny Simons to ważna historia, starała się przy niej bardzo. Może za
bardzo? W każdym razie coś nie wyszło. Co prawda Jeździec miedziany i dalsze części to oczywiście nie katastrofa,
ale jednak powieści dość płaskie i banalne.
Polecam?
Dobre do poczytania w deszczowy
wieczór. Polecam, jeśli chcecie się wyłączyć. Jeśli jesteście miłośnikami
romansów, owszem, może się spodobać. Jeżeli jesteście raczej fanami historii i wojny,
a nie romansu, polecam mniej. Być może losy Tatiany i Aleksandra wciągną Was na
paręset stron, może nawet wzruszą. Aczkolwiek jest to historia raczej do zapomnienia
po przeczytaniu paru innych książek.
Cenny protip (baaardzo): jeśli chcecie przeczytać trylogię, a macie w zwyczaju od razu zapoznawać się z opisami wszystkich części danej serii – nie róbcie tego. Bo spoilerują najciekawsze wątki. Nie warto, nie popełniajcie moich błędów.
Czytaliście trylogię Paulliny
Simons? Jakie odczucia? Może polecacie przeczytać jednak Ogród letni?
Bardzo dobrze i sensownie napisane. Trylogii nie czytałam i szczerze nie słyszałam. Deszczowych wieczorów u mnie ostatnio coraz więcej, więc chyba się skuszę. Pozdrawiam Kinga :))
OdpowiedzUsuńhttp://kingadomanska.blogspot.com/?m=1
Ach te deszczowe lata </3
UsuńDziękuję za miłe słowa, polecam sprawdzić, czy Tobie Jeździec miedziany przypasuje. :)
Po książkę chyba jednak sięgnę mimo mało pochlebnej opinii. Fabuła wydaje się cudowna, wojna od innej strony interesująca i w dodatku ten romans z generałem!
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój sposób recenzowanie - krótko i na temat :)
Pozdrawiam!
annwithbooks
Poleciał ode mnie pierwszy obserwator! Powodzenia na blogu 💓
UsuńDziękuję bardzo! <3
UsuńMam nadzieję, że Tobie bardziej przypadnie do gustu ta trylogia i miło spędzisz z nią czas (z pierwszą częścią na pewno). :))