Pada hasło: szwedzki kryminał. Skojarzenia? Zima, mróz, ponure miasteczko, mroczna tajemnica, brutalne morderstwo. Jeśli chodzi o Kruchy lód, pasuje właściwie tylko zima i mróz. Czy to źle?
Szwedzkie miasteczko Kronviken. Grudzień, parę tygodni do
Bożego Narodzenia, trwa porządna skandynawska zima, mnóstwo śniegu, częste
odcięcia prądu. Pewnego wieczoru nagle ginie 14-letnia Cecilia, córka
miejscowego pastora. Zbrodnia wstrząsa miasteczkiem, trwa śledztwo, niektórzy mieszkańcy,
przestraszeni, zaczynają własnoręcznie wymierzać sprawiedliwość.
Napisałam, że jest to kryminał
obyczajowy. Dlaczego?
1. Bardzo dużo
miejsca autorka poświęca na opisanie
Kronviken, jego mieszkańców, ich relacji, sytuacji, które właściwie nie
mają związku z główną akcją książki – morderstwem Cecilii. Poznajemy bohaterów
na trochę czasu przed zbrodnią, a nie tuż po niej, jak w większości kryminałów.
Wczuwamy się więc lepiej w akcję, zaczynamy sami czuć się jak mieszkańcy
miasteczka.
2. Sporo też
przemyśleń na tematy okołoegzystencjalne – życie po śmierci, granice w
fascynacji śmiercią, tęsknota za zmarłymi – czy na tematy aktualne, np. o
kondycji dzisiejszego społeczeństwa, dzisiejszej młodzieży, problem uchodźców,
wrogość do nich. To raczej rzadko znajduje się w kryminałach. Co bardzo mi się
podoba, to to, że Anna Jansson nie ocenia, jedynie przedstawia, opisuje sytuacje,
nie narzuca swojej opinii na dane (drażliwe często) tematy.
3. Detektyw? Po co
komu detektyw? W Kruchym lodzie czytelnik
jest detektywem na równi z policją. Więcej, czytelnik lepiej rozumie sprawę, ma
więcej informacji. Fragmenty, w których policja prowadzi typowe dochodzenie,
zdarzają się stosunkowo rzadko.
4. Detektyw
obyczajowy. No dobrze, trochę wbrew temu, co napisałam w poprzednim
punkcie. Jest detektyw – policjantka Maria Wern. Która w niczym nie przypomina
typowych detektywów. Jest przesympatyczna, ma męża, dwójkę dzieci, psa, problemy
finansowe, problemy domowe i irytującą teściową. Czyli kobieta jak tysiące
innych. Miło się o niej czyta. (Btw, przypomina mi Thorę z Trzeciego znaku, jeśli ktoś czytał i wie, o co chodzi).
5. Portrety różnych
kobiet. Czy to nie brzmi obyczajowo? Po lekturze dopiero dostrzegłam, że
autorka przedstawiła bardzo dokładnie sylwetki wielu kobiet, ich problemy
(bardzo typowe, z którymi boryka się niejedna z nas), umotywowania czynów.
Silne kobiety, ale jednak nie nie do zdarcia. Momenty kiedy zamiast siły
przychodzi bezsilność Anna Jansson przedstawiła naturalnie i prawdziwie, można
się niekiedy wzruszyć i szczerze współczuć bohaterkom.
Polecam?
Jest to kryminał raczej z rodzaju tych łagodnych. Nie
uświadczycie brutalnych opisów miejsc zbrodni, mroku, thrillerowego nastroju. Wydaje
mi się, autorka nie rozwinęła dostatecznie wszystkich wątków. Ale książka jest naprawdę
przyjemna, lekka, wciągająca, a rozwiązanie zagadki zaskakuje. Idealna, jeśli ktoś szuka niezobowiązującej
rozrywki na popołudnie czy wieczór.
Dopiero przekonuję się do kryminałów, więc taka lekka pozycja to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam dobrze wykreowane, silne kobiety w książkach!
Pozdrawiam
annwithbooks
Wydaje mi się, że jak na początek to idealny kryminał, więc polecam. :))
Usuń